Pierwszy wspólny
miesiąc w Warszawie we dwoje. Wzajemne coraz lepsze poznawanie siebie, swoich
nawyków i przyzwyczajeń, oczekiwań i pragnień. Przełomem we wspólnych
relacjach, zaufaniu było majowe oberwanie chmury. Wystarczyło parę metrów od
tramwaju do metra by zmoknąć do suchej nitki. Przemoczone aparaty słuchowe
przestały działać jeden po drugim, nie miałam wyjścia powiedziałam: Pefo zaprowadź mnie do domu. Musisz to
zrobić, bo ja nic nie słyszę. Pefo stanął na wysokości zadania.
Przemoczeni, ale cali i bezpieczni dotarliśmy do domu. Od tej chwili stało się
dla mnie jasne, że na Pefo mogę polegać zawsze i wszędzie bez względu na
okoliczności…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz