wtorek, 4 sierpnia 2015

Czarny pies...

Do napisania tego posta skłoniła mnie sytuacja jaka wydarzyła się w dniu wczorajszym podczas porannego spaceru w drodze do pracy. Sytuacja miała miejsce koło Królikarni szłam z Pefo, który był w uprzęży i zapięty na smycz, kiedy nagle pojawił się duży czarny pies w kagańcu, jego pyszczek był cały zaropiały od wrośniętego w skórę kagańca pies od razu rzucił się na Pefo zaczęłam rozglądać się za właścicielem niestety zorientowałam się, że pies jest sam. W jednej sekundzie odpięłam Pefo ze smyczy aby ułatwić mu wysbodzenie się spod ciężaru psa…. 

Kiedy przeszliśmy kawałek zobaczyłam spacerujących z psami ludzi zapytałam: Czy nie orientują się kto jest właścicielem psa? Jedna z Pań odpowiedziała mi, że: właściciela to ona nie zna ale wie w którym domu ten pies mieszka, niestety numeru mieszkania nie zna. Raczyła mnie też poinformować, że ten pies to często tu tak sam biega, jest w kagańcu bo jest agresywny. Odpowiedziałam: Że to już zdążyłam zauważyć, zapytałam też dlaczego nie zadzwonią na policję lub po straż skoro nie jest to pierwszy raz? Niestety pozostało to bez odpowiedzi. Sytuacja ta pokazuje jak bardzo nieodpowiedzialni potrafią być właściciele psów… pokazuje też bezduszność i brak reakcji innych spacerujących z psami ludzi, którzy mimo, że boją się o swoje psy ponieważ odganiali czarnego psa, bądź gdy mieli małego swojego brali go na ręce, co też wydawało mi się niezbyt mądrym rozwiązaniem gdyż pies mógł skoczyć na człowieka i go przewrócić… Gdyby czarny pies w kagańcu nie odszedł w trosce o swojego psa sama podjęłabym interwencję dzwoniąc na policję, aby w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz