Do napisania tego posta skłoniła mnie sytuacja jaka
wydarzyła się w dniu wczorajszym podczas porannego spaceru w drodze do pracy.
Sytuacja miała miejsce koło Królikarni szłam z Pefo, który był w uprzęży i
zapięty na smycz, kiedy nagle pojawił się duży czarny pies w kagańcu, jego
pyszczek był cały zaropiały od wrośniętego w skórę kagańca pies od razu rzucił
się na Pefo zaczęłam rozglądać się za właścicielem niestety zorientowałam się,
że pies jest sam. W jednej sekundzie odpięłam Pefo ze smyczy aby ułatwić mu
wysbodzenie się spod ciężaru psa….